Wstałam wyjątkowo dziś
wyspana i uprzedzając wasze pytania, to tak, nie zaspałam. Szybki
prysznic, lekkie ciuchy i mogłam przygotowywać sobie śniadanko.
Włączyłam ekspres do kawy i zrobiłam sobie owsianki z owocami.
Wyjątkowo miałam trochę czasu, więc włączyłam sobie telewizje, bo
akurat miał się zacząć za kilka chwil program z wiadomościami. W końcu
trzeba wiedzieć co się, dzieje na świecie prawda? Zajadałam się swoją
owsianką, gdy nagle usłyszałam jak prezenterka, mówi „Francisco Román
Alarcón Suárez, bardziej znany jako Isco – hiszpański piłkarz,
występujący na pozycji ofensywnego pomocnika w Realu Madryt być może
opuści Madryt na rzecz Juventusu Turyn". Myślałam, że się przesłyszałam,
ale na ekranie telewizora była twarz mojego Franka. To znaczy nie do
końca mojego (jeszcze), ale mniejsza z tym. Zabije go, wykastruje i
wywiozę jego zwłoki na Alaskę, przysięgam. Dlaczego ten burak mi nie
powiedział, że gra w piłkę? Wiadomo, że nie zgodziłabym się na prace u
niego. Mam uraz do marnych piłkarzyków, którzy myślą, że są bogami
świata, ale nieważne opowiem wam kiedy indziej o tym, obiecuje.
Niestety nie znałam się zbytnio na piłce nożnej i kojarzyłam tylko
Ronaldo i Messiego, więc sama nie domyśliłam się, że Isco to piłkarz. W
kilka minut stwierdziłam, że oleje dzisiaj zajęcia na uczelni i pojadę
wprost do Alarcona, więc wysłałam mu sms, aby mi napisał gdzie mieszka,
bo przecież nie wiedziałam gdzie jechać. Po dwudziestu minutach
parkowałam już auto na jego posesji. Wkurzona wlazłam do jego domu
(mógł zamknąć drzwi na klucz, a nie) nie przejmując się, że to nie mój
teren i to trochę niekulturalne. Z pomieszczenia po prawej słyszałam
głos Frania i jeszcze jakiegoś faceta, więc udałam się w tamtą stronę.
Oboje grali w Fifę, siedząc na sofie i wrzeszcząc jak małe dzieci.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, że jesteś piłkarzem?- wydarłam się.
- Cześć, Ciebie też miło widzieć Sophie - odpowiedział z tym swoim uśmiechem pt.: „OMG, jestem taki zajebisty".
- Przestań się wydurniać i odpowiedz mi na moje pytanie - byłam zła na tego pajaca.
- Myślałem, że mnie rozpoznałaś w markecie.
- Nie znam się na piłce nożnej, więc nie rozpoznaję byle kogo - odparłam z krzywym uśmiechem.
- Byle kogo? Jestem
najlepszym piłkarzem na świecie i - nie wyglądasz jak Cristiano Ronaldo -
wtrąciłam, przerywając mu, a koleś obok zaśmiał się, a potem dodał -
trochę do Cristiano mu brakuje - i w momencie, kiedy chciałam mu
przywalić i powiedzieć, żeby się nie wtrącał, on się odwrócił i
osłupiałam z wrażenia. Przede mną stał właśnie ideał faceta -
przystojny z czekoladowymi oczami, zarostem, który dodawał mu uroku i
cudownym uśmiechem. Przysięgam, że nie widziałam przystojniejszego
mężczyzny na żywo (no dobra może Cristiano Ronaldo, który jest ciut
przystojniejszy, ale tylko ciut).
- Co? - przerwał oczywiście nie kto inny jak Isco i musiałam odwrócić wzrok od mojego ideału.
- No nie jesteś tak przystojny, jak Ronaldo - odpowiedziałam mu ze śmiechem i zwróciłam się do chłopaka obok - a ty to kto?
- Alvaro Morata, jego przyjaciel - mówiąc to, kiwnął głową na Francisco i podał mi rękę.
- Kolejny marny piłkarzyna? Sophie Calderon - zapytałam siadając na sofie.
- Jaki marny piłkarzyna - fuknął obrażony - jestem jednym z najlepszych piłkarzy na świecie- dodał, siadając obok.
- Trafiły mi się dwa
narcyzy, jak wspaniale- nie wiedziałam, czy zacząć się śmiać, czy
płakać nad swoim marnym losem. - To kiedy poznam małego Isco? - spytałam
podekscytowana.
- Za chwilkę powinien tu być razem z Alice - dodał Franek, siadając po mojej drugiej stronie.
- Kto to Alice? - tylko
nie mówcie, że to typowa WAG-s czyli nadęta baba, która jest z Isco czy
Moratą. Modliłam się, aby powiedział, że to jego siostra czy kuzynka.
- Moja dziewczyna - odpowiedział takim dosyć dziwnym głosem Alvaro.
- Życie mnie nienawidzi -
mruknęłam cicho, zamykając oczy i modląc się, aby ta małpa z cudownym
chłopczykiem już przylazła. Nie znałam jej, a już oceniałam ją. Cóż za
super postawa Sophie...
Chciałam zająć czymś
myśli, więc poprosiłam Hiszpanów o oprowadzenie mnie po dużym domu. W
końcu miałam tu codziennie bywać i dobrze by było, abym się tutaj nie
gubiła. Moje oprowadzanie po domu przerwał dzwonek, więc zeszliśmy na
dół.
Okazało się, że Alice w
ostatniej chwili musiała gdzieś jechać, załatwić ważną sprawę i małego
Isco Juniora przywiozła mama Franka - Monica. W sumie to dobrze, że tak
się stało, bo chciałam oszczędzić sobie denerwowania się. Tylko nie
wiem, dlaczego byłam zła na to, że Morata ma dziewczynę? Pierwszy raz
człowieka widzę na oczy i już wariuję. Jest jeszcze Francisco. Przed
tym spotkaniem myślałam trochę o Franku tak babskim okiem. Wiecie, o co
mi chodzi prawda? To prawda spodobał mi się w sklepie i wczoraj na tym
spotkaniu, mimo że mnie denerwował, ale ma coś w sobie, co mnie do
niego ciągnie, ale nie umiem wytłumaczyć co to takiego. Jednak nie
myślcie sobie, że miałam w planach kogoś uwodzić. Ja tu tylko pracuje i
nie mam zamiaru kogoś kochać ponownie. Nie należę do sadystek i nie
chce znowu cierpieć przez faceta. Wracając do małego brzdąca, to jest
uroczym i grzecznym chłopcem, a Monica cudowną kobietą. Od razu
znalazłyśmy wspólny język. Miałam nadzieje, że spotkam ją nie raz i
sobie porozmawiamy.
*
Sophie plotkowała z moją
mamą w kuchni, młody bawił się zabawkami, a ja z Moratą siedzieliśmy w
salonie. Nagle Alvaro dostał sms, po odczytaniu zmienił mu się humor i
coś taki dziwny mi się wydawał.
- Co jest?- zapytałem, podejrzewając, że znowu chodzi o Alice.
- Ali wysłała mi smsa,
że znowu leci do Włoch. - słowo 'znowu' wypowiedział z lekkim
niesmakiem. - Mam już dość tego, że jestem na drugim miejscu. Co chwile
lata do Mediolanu. Ja wiem, że tam się wychowała, pracowała i
studiowała. Ma tam przyjaciółki i rodzinę, ale ileż można? Oczywiście
nie żałuje jej pieniędzy na bilet, ale chciałbym, aby poświęcała mi
więcej czasu. Przez ostatni tydzień więcej czasu spędziłem z Boo niż z
nią. - zakończył ze smutnym uśmiechem.
- Ziom, a może to jednak nie to? - martwiłem się o niego. Razem dorastaliśmy, graliśmy, był dla mnie jak brat.
- Nie rozumiem - podrapał się po karku.
- Może, to nie kobieta
twojego życia? Stary, masz 23 lata i całe życie przed sobą. Poza tym
masz psa i mnie. - dodałem z szerokim uśmiechem.
- To co, mam z nią zerwać? Po sześciu miesiącach związku?
- Sześć miesięcy to nie
jest dużo, a skoro masz wątpliwości, to lepiej rozstać się teraz niż
brnąć w to dalej. Będziecie ze sobą kilka lat, ona urodzi ci dzieci,
kupisz dom, a za 20 lat będziesz mi ryczał w rękaw, że jesteś
nieszczęśliwy. - zacząłem się rozkręcać w planowaniu.
- Jak skończysz z
piłką, powinieneś napisać książkę, bo wyobraźnie masz wybujałą. -
spojrzał na mnie jak na idiotę, norma. - Alice nie chce mieć jak na
razie dzieci, bo mówi, że chce się wyszaleć - dodał.
- Chciałem ci tylko pomóc, bo martwię się o ciebie.
- Ok, dobra koniec o Alice. Chyba powinienem się jakoś rozerwać.
- No właśnie. Sam mi
proponujesz, więc może ty wyrwij sobie jakąś panienkę na imprezie,
przeleć i poczujesz się lepiej ziom. - zaproponowałem swój plan.
Wspominałem wam już kiedyś, że jestem mistrzem w obmyślaniu planów?
- Chyba mam już kogoś na oku - mówiąc to spojrzał na moją Sophie.
- Chyba zwariowałeś już do końca. Sophie jest moja - zdenerwowałem się.
- Ta? Od kiedy? Nie
jesteście razem, a ona nie jest twoją własnością. Do zoba jutro na
treningu. - wkurzył się i wyszedł, trzaskając drzwiami.
I dobrze. Najpierw sam
mi wciska Sophie i pieprzy o przeleceniu, odzyskaniu przyjaciela, a
teraz sam chce to zrobić? Mimo, że jej nie znam, to czuję, że jest fajną
kobietą, z którą chciałbym spędzić życie, a Morata chce ją tylko
przelecieć i zostawić. Nie pozwolę mu na to.
***
Więc tak: rozdział miał
być przedwczoraj, ale nie dokończyłam go i robiłam to wczoraj. Przez to,
że jestem taka roztrzepana i w gorącej wodzie kąpana skasował mi się
cały rozdział, który miałam gotowy. Byłam zła i wkurzona strasznie i
chciałam odpuścić i napisać coś w tym tygodniu, ale wiele z was(co mnie
bardzo cieszy) czekało na coś nowego i mi pisałyście, że mam w końcu coś
dodać. Z początku rozdziału nie jestem wcale zadowolona, bo jest
okropny, ale nie mogłam nic lepszego wymyślić, więc zostawiłam tak jak
jest. Ten jest troszkę dłuższy rozdział i mam nadzieje, że nie czyta się
wam tego jakoś ciężko...Co do nawiasów, bo kilku osobom przeszkadzały -
staram się jak najmniej ich wstawiać, ale z tymi nawiasami a nie z
cudzysłowami lepiej mi się pisze. Jednak postaram się o jak najmniejszą
ich ilość :) I jeszcze jedno. Nie wiem czy ktoś z was zauważył/czytał
już coś nowego z Ramosem. Jeśli nie, to serdecznie zapraszam - może
akurat wam się spodoba :)
https://www.wattpad.com/301522173-diez-pecados-prologo
Kolejny rozdział postaram się wrzucić jutro albo w środę, buziaki :>
p.s wasze komentarze motywują! :p
p.s2 chciałybyście, abym tu wstawiała na końcu jakieś stylizacje Sophie albo inne ich zdjęcia? Pytam, bo na wattpadzie nie wstawiam, bo tam zbytnio nie ma jak, ale są tu może osoby, które by chciały, więc piszcie :)