Zerkam na zegarek, który stoi obok
telewizora. Jest godzina 22:15 czyli nie tak późno. Postanawiam
zadzwonić po dziewczyny, bo potrzebuje babskiego towarzystwa. Niespełna
pół godziny później w moich drzwiach zjawia się Maria, Macarena oraz
Kelly. Przyniosły ze sobą lody, wino i czekoladowe ciasto. Od razu na
starcie zauważyły, że coś jest nie tak. Nie znałyśmy się długo (no z
Kelly długo, ale mniejsza), ale wiedziałam, że mogę im ufać i się
zwierzyć.
Popijałyśmy wino w salonie.
Rozłożyłyśmy się na dużym, białym puchowym dywanie prawie wszystkie, bo
Kelly to nie odpowiadało i wybrała sofę. Opowiedziałam dziewczynom jak
było z Isco i o scenie z Cristiano.
-Jeśli na ciebie leci, to wykorzystaj to. – zaczęła Kelly –Skoro i tak nie chcesz się angażować w nic większego, to dlaczego nie? – tym razem odezwała się Maria.
– Koniec z zakładami i seksem z trzema jasne? – Macarena chyba była najrozsądniejsza z nas wszystkich. – A jeśli chodzi o Crisa, to coś wykombinujemy. Podpuszczę Lucasa i zdradzi mi co nieco. – uśmiechnęła się tajemniczo i upiła czerwonego płynu.
Chwilkę później Maria dostała smsa od znajomej z linkiem z "gorącymi" zdjęciami jednego z graczy Realu z dopiskiem, że na pewno ją to zainteresuje. Po odpaleniu stronki ukazały nam się zdjęcia Isco z jakąś farbowaną blondi z cyckami na wierzchu. Hiszpan trzymał ręce na jej tyłku, a ona pchała mu jęzor do gardła. Byłam naprawdę zszokowana i rozczarowana takimi zdjęciami zwłaszcza po dzisiejszym naszym spędzonym dniu. Ale czego mogłam się po nim spodziewać? Był młody, przystojny i sławny. Każda na takich leci. I co najważniejsze, wierności mi przecież nie przysięgał prawda? Przed dziewczynami udawałam, że mnie to nie ruszyło, ale w głębi serca byłam lekko zraniona.
Około 3 nad ranem po dziewczyny
przyjechał Lucas, który wracał od Cristiano. Co oni robili do tej
godziny, chyba nie chce wiedzieć… Mimo że była późna pora nie byłam
wcale zmęczona. Zrobiłam sobie mocnej kawy i kanapki, a potem otworzyłam
laptopa i zaczęłam nadrabiać kilka rzeczy na uczelnię.
Mimo, że była wczesna godzina, to w Madrycie już grzało słońce.
Na szczęście nie ubrałam się źle, ponieważ miałam na sobie krótkie,
dżinsowe szorty i białą przewiewną koszulę, a na stopach sandałki na
koturnie. Zajęcia wyjątkowo ciągnęły mi się długo i już myślałam, że
zezgonuje tam, serio. Punkt 16:00, jak zawsze wyszłam z budynku wprost
na parking, gdzie miał czekać na mnie Franek. I czekał, ale nie sam.
Zgadnijcie z kim? Tak, z tą blond małpą, z wielkimi cyckami ala Pamela
Anderson. Nie chce tu nikogo obrażać, ale jej przynajmniej pasowały, a
sztucznemu plastikowi raczej nie, ale to tylko moja mała skromna opinia.
W
międzyczasie rozmyślałam trochę o tym, co dziewczyny mi powiedziały i
zdecydowałam co dalej będzie. Czekały mnie trzy poważne rozmowy.
Pierwsza z Moratą, z którym zamierzałam mieć przyjacielskie stosunki.
Kolejna rozmowa miała być
przeprowadzona z Isco i któremu miałam dać do zrozumienia, że zamierzam
się skupić tylko nad opieką jego dziecka i nic nas więcej nie będzie
łączyło.
Tak, byłam na niego cholernie zła. O te obściskiwanie z blondyną. Fakt,
nic mi w końcu nie obiecywał, tylko kilka razy się pocałowaliśmy, były
czułe słówka i tyle. Naiwna idiotka ze mnie, ale cóż od dziś koniec. Na
koniec zostawiłam sobie Cristiano. Z nim chciałam się trochę pobawić.
Dużo naczytałam się, że jest dobry w te gierki, więc czemu nie? Gdy
wybiła godzina 6:30, zaczęłam się szykować na uczelnie, a pół godziny
później siedziałam w metrze. Ostatnio co raz mniej jeździłam swoim
autem, bo ktoś mnie odbierał spod uczelni albo jeździłam do małego Isco
Jr. Do Alarcona miałam niedaleko i bardziej opłacało mi się jechać
metrem nic tłuc się przez zatłoczone korkami ulice. Postanowiłam, że
pójdę razem z Frankiem do tego muzeum, a potem pójdziemy na kawę i sobie
z nim porozmawiam. Wieczorem zadzwonię do Moraty i poproszę, aby do
mnie przyjechał, żebyśmy mogli sobie wyjaśnić wszystko. Crisa załatwię
na następny dzień.
- Ekhem. - odchrząknęłam i splotłam ręce na piersiach. No co? Raz mogę być wredną i zazdrosną jędzą prawda? Zaraz, powiedziałam zazdrosną? Dla jasności, nie jestem zazdrosna tylko wkurzona. O tak, wkurzona. - Nie przeszkadzam wam gołąbeczki? - uśmiechnęłam się słodko, a potem podeszłam do Hiszpana i pocałowałam go w policzek, jednocześnie delikatnie przejeżdżając dłonią po jego klatce piersiowej. Miałam z nim skończyć, a odwalam takie rzeczy. Jestem chora psychicznie.
- O, Soph już jesteś? - zakłopotany Isco odsunął się od blond zdziry.
Zignorowałam jego durne pytanie i odwróciłam się lekko do tego czegoś, co nazywa się kobietą.
- Ah, ten Francisco, nawet nas nie przedstawił sobie. Jestem Sophie, jego prawie dziewczyna. - strzeliłam swój najlepszy uśmiech i wyciągnęłam dłoń w jej stronę.
- Lisa - o nawet imię ma zdzirowate, jak wspaniale.
- To, co jedziemy? - zwróciłam się do Franka, który stał jak słup soli.
- Gdzie jedziecie? - odezwała się blondi.
- Isco zabiera mnie na randkę do muzeum. - uśmiechnęłam się, a potem otworzyłam drzwi od auta.
- Może wybierzesz się z nami? - obudził się z transu Hiszpan, a potem popatrzył na mnie.
- A gdzie Lisa usiądzie kochanie? - wyraźnie zaznaczyłam ostatnie słowo. - Potknęłam się dziś na schodach i strasznie boli mnie noga. Muszę ją mieć wyprostowaną, więc rozłożę się na tyle.
- Pozostaje miejsce z przodu. - odezwała się cicho koleżanka obok.
- Przykro mi, ale to miejsce dla mojej cudownej i drogiej torebki. - uśmiechnęłam się triumfalnie i wlazłam do auta. Franek pożegnał się zmieszany z lalunią i ruszył autem.
- Specjalnie to zrobiłaś, co? - odezwał się po chwili ciszy. - Było jej przykro.
- Cóż, ja tylko chciałam, żeby wiedziała o tym, że jesteś mój. - mruknęłam i przymknęłam oczy napawając się ciepłym słonecznym dniem. Franek nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął dziwnie. Odbija mi, wiem.
***
Jestem z kolejnym rozdziałem! Trochę znowu namieszam, ale to moja specjalność :>
buziaczki ido następnego xx