Pół nocy nie przespałam przez tego gamonia. Nie wiedziałam, czy po
zajęciach iść do niego i małego, czy lepiej wrócić do domu i zakopać się
z kocem oraz lodami w łóżku. Nad ranem wstałam z łóżka, wzięłam zimny
prysznic, a potem uszykowałam sobie potrzebne notatki i kilka rzeczy na
zajęcia. Chciałam napisać też wiadomość do Cristiano,
bo w końcu miałam się z nim umówić prawda? Gdy siedziałam już w aucie,
dostałam na raz kilka wiadomości. Stojąc na czerwonym świetle, chwyciłam
po telefon i zaczęłam kolejno je odczytywać, a potem odpisywać.
'Franek: Będziesz dziś, czy mam szukać kogoś innego do opieki nad Juniorem?'
'Sophie: Będę, wiesz, że musimy pogadać o wczorajszym prawda?'
'Cristiano: Masz może ochotę na spacer i kino?:)'
'Sophie: Może i mam...Co proponujesz?'
'Cygan: Chce pogadać.'
'Sophie: Jeśli twoja laska jest w Madrycie, to nie ma mowy.'
Kilka
chwil później wychodziłam z mojego auta i kierowałam się w stronę sal
wykładowych, wtedy poczułam wibracje komórki, która znajdowała się w
torebce, ale nie miałam zamiaru teraz zatrzymywać się, bo i już tak
prawie byłam spóźniona. Na zajęciach praktycznie spałam, bo były tak
nudne, jak flaki z olejem.
Wtedy sobie przypomniałam o wiadomościach,
które dostałam po drodze, więc wyciągnęłam szybko telefon z torby tak,
aby wykładowca nie ogarnął się. Jak dobrze, że siedziałam prawie na końcu sali, wiec nie byłam na widoku.
'Franek: Dobrze, pogadamy po moim treningu. Zjesz ze mną i z Isco Jr. dziś kolacje?'
'Franek: Chyba że zaplanowałaś randkę z Alvaro.'
'Sophie: Zjem, zrobię z małym potem zakupy. Przestań! Ja się tylko z nim koleguje.'
Wkurzył mnie baran jeden. To, że z Moratą
całowałam się kilka razy, nic nie znaczy. Tylko się kumplujemy. Może
nie byłoby tak, gdyby nie był z tą Alice? Nie miałam pojęcia. Zresztą,
tylko randki i zabawa ma się liczyć teraz, prawda? Prawda.
'Cristiano: Znam bardzo fajną knajpkę na obrzeżach Madrytu. To co, jutro? Podjadę po Ciebie na uczelnię. '
'Sophie: Miał być tylko sam spacer i kino, a o jedzeniu nie było mowy :p'
'Cristiano: Po kinie i spacerze na pewno zgłodniejemy...'
'Sophie: Zgoda, bądź po mnie o 16 ;)'
'Cygan: Alice wyleciała dziś do rodziców do Mediolanu na kilka dni. Kiedy masz czas?'
'Sophie: W środę o 21:30 u mnie w mieszkaniu.'
'Cygan: Czemu tak późno? Nie masz czasu wcześniej?'
'Sophie: Pracuję.'
Nie
miałam zamiaru być dla tego idioty miła. Byłam na niego zła. Po
dłuższym namyśle jednak stwierdziłam, że nie miałam za co. Bo kurczę w
końcu ma dziewczynę i nic mi nie obiecywał tak? To ja sobie może za dużo
wyobraziłam i tyle.
Ani się obejrzałam, a już kończyłam zajęcia i byłam wooolna. Do Isco dojechałam bardzo szybko.
Weszłam do domu jak do siebie. Mimo, że pracowałam u niego krótko, to tak się też czułam. Dobrze jak u siebie.
- Franeeeeeek - krzyknęłam,
specjalnie przeciągając literki. Wiedziałam, że tego nie znosi, jak i
również nazywania go w 'moim języku'. W moim języku oznaczało w języku
polskim. Lubiłam ten język i gdy chodziłam do liceum, to miałam go jako
język obcy.
- Jesteśmy w kuchni - odpowiedział
chyba dwie tony ciszej. Poszłam do pomieszczenia, które znajdowało się
prawie obok wejścia i znalazłam tam moich chłopaków. Zaraz, czy ja
powiedziałam moich? Cholera...
Dobra, to jeszcze raz. Weszłam do
pomieszczenia i znalazłam tam 'dorosłego' mężczyznę z uroczym chłopcem
zajadali się ciastem czekoladowym.
- Ciasto czekoladowe przed obiadem? - spytałam oburzona wycierając chusteczką buźkę Isco Juniora.
- Oho, przyszła ciotka maruda - odezwał się Franek, a potem odłożył resztki ciasta na blat przy lodówce.
- Nie śpieszysz się czasami na trening? - odpowiedziałam z małym krzywym uśmiechem, a potem wzięłam małego na ręce - Chodź
misiu, pójdziemy się przebrać, a potem na spacer. - zanim poszliśmy na
górę, podeszłam do Franka i dałam mu buziaka w polik, a potem jego
synek. - Pa, pa tatuś - odezwał się Junior i z uśmiechem pokiwał na pożegnanie. Zauważyłam, że Hiszpan był zaskoczony. To chyba dobrze nie?
Weszliśmy
schodami do pokoju malucha, po czym go przebrałam i po zabraniu kilku
potrzebnych rzeczy, wsadziłam chłopca do wózka. Byliśmy na placu zabaw,
zrobiliśmy zakupy, ale w drodze powrotnej miałam wrażenie, że ktoś nam
zrobił jakieś zdjęcia...
Po przyjściu do domu przebrałam pieluszkę małemu Isco,
bo przygotował małą niespodziankę dla mnie, a potem posadziłam go do
kojca z zabawkami, który przetransportowałam do kuchni i zaczęłam
przygotowywać kolację. Miałam to szczęście, że Isco
Junior był na ogół grzecznym chłopcem, więc nie miałam jakiegoś
większego problemu przy opiekowaniu się nim. Postanowiłam zrobić
zapiekankę makaronową z mięsem. Lubiłam gotować i sprawiało mi to
przyjemność, więc też nie zabrało mi dużo czasu przygotowania dania.
Chociaż teraz, to piekarnik musi odwalić resztę roboty, a ja miałam
chwilę spokoju. W momencie, gdy układałam wieże z klocków razem z małym
Hiszpanem, ktoś zaczął pukać do drzwi. Zostawiłam dziecko w kojcu i
poszłam otworzyć. Zerknęłam przez wizjer w drzwiach i się trochę
zdziwiłam i przestraszyłam jednocześnie, bo co tu robi Morata i dlaczego nie jest na treningu?
- Otwórz, musimy pogadać - powiedział
jeszcze przez zamknięte wejście, a ja się zastanawiałam czy go
wpuścić...- Sophie musimy pogadać o nas. - ostatnie słowo wyraźnie
zaznaczył, a ja zmiękłam i otworzyłam, jeszcze nie wiedząc, jak bardzo źle robię.
***
Hejka! :) Wiem, wiem, że rozdział słaby, ale ostatnio nie
mam czasu na pisanie itd, a chciałam coś wam dodać, bo długo nic nie
było. Obiecuje jednak, że kolejny rozdział będzie o wiele lepszy no i
będzie się coś działo! :)
ps. wasze komentarze motywują x
jakie "rozdział słaby", mogę Cię zabić???
OdpowiedzUsuńboże, co kto tam wpadł. Morata, czy Cris? ej no, teraz będzie rozkmina...
aczkolwiek fajnie ma ta Sophie - trzech gorących facetów... gott!
czekam na kolejny, dużo weny :*
Ciekawe, co tam znowu wymyślił geniusz Morata :p Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuń