13 paź 2016

Siete.

Pół nocy nie przespałam przez tego gamonia. Nie wiedziałam, czy po zajęciach iść do niego i małego, czy lepiej wrócić do domu i zakopać się z kocem oraz lodami w łóżku. Nad ranem wstałam z łóżka, wzięłam zimny prysznic, a potem uszykowałam sobie potrzebne notatki i kilka rzeczy na zajęcia. Chciałam napisać też wiadomość do Cristiano, bo w końcu miałam się z nim umówić prawda? Gdy siedziałam już w aucie, dostałam na raz kilka wiadomości. Stojąc na czerwonym świetle, chwyciłam po telefon i zaczęłam kolejno je odczytywać, a potem odpisywać.

'Franek: Będziesz dziś, czy mam szukać kogoś innego do opieki nad Juniorem?'

'Sophie: Będę, wiesz, że musimy pogadać o wczorajszym prawda?'

'Cristiano: Masz może ochotę na spacer i kino?:)'

'Sophie: Może i mam...Co proponujesz?'

'Cygan: Chce pogadać.'

'Sophie: Jeśli twoja laska jest w Madrycie, to nie ma mowy.'

Kilka chwil później wychodziłam z mojego auta i kierowałam się w stronę sal wykładowych, wtedy poczułam wibracje komórki, która znajdowała się w torebce, ale nie miałam zamiaru teraz zatrzymywać się, bo i już tak prawie byłam spóźniona. Na zajęciach praktycznie spałam, bo były tak nudne, jak flaki z olejem.
Wtedy sobie przypomniałam o wiadomościach, które dostałam po drodze, więc wyciągnęłam szybko telefon z torby tak, aby wykładowca nie ogarnął się. Jak dobrze, że siedziałam prawie na końcu sali, wiec nie byłam na widoku.

'Franek: Dobrze, pogadamy po moim treningu. Zjesz ze mną i z Isco Jr. dziś kolacje?'

'Franek: Chyba że zaplanowałaś randkę z Alvaro.'

'Sophie: Zjem, zrobię z małym potem zakupy. Przestań! Ja się tylko z nim koleguje.'

Wkurzył mnie baran jeden. To, że z Moratą całowałam się kilka razy, nic nie znaczy. Tylko się kumplujemy. Może nie byłoby tak, gdyby nie był z tą Alice? Nie miałam pojęcia. Zresztą, tylko randki i zabawa ma się liczyć teraz, prawda? Prawda.

'Cristiano: Znam bardzo fajną knajpkę na obrzeżach Madrytu. To co, jutro? Podjadę po Ciebie na uczelnię. '

'Sophie: Miał być tylko sam spacer i kino, a o jedzeniu nie było mowy :p'

'Cristiano: Po kinie i spacerze na pewno zgłodniejemy...'

'Sophie: Zgoda, bądź po mnie o 16 ;)'

'Cygan: Alice wyleciała dziś do rodziców do Mediolanu na kilka dni. Kiedy masz czas?'

'Sophie: W środę o 21:30 u mnie w mieszkaniu.'

'Cygan: Czemu tak późno? Nie masz czasu wcześniej?'

'Sophie: Pracuję.'

Nie miałam zamiaru być dla tego idioty miła. Byłam na niego zła. Po dłuższym namyśle jednak stwierdziłam, że nie miałam za co. Bo kurczę w końcu ma dziewczynę i nic mi nie obiecywał tak? To ja sobie może za dużo wyobraziłam i tyle.

Ani się obejrzałam, a już kończyłam zajęcia i byłam wooolna. Do Isco dojechałam bardzo szybko.

Weszłam do domu jak do siebie. Mimo, że pracowałam u niego krótko, to tak się też czułam. Dobrze jak u siebie.

- Franeeeeeek - krzyknęłam, specjalnie przeciągając literki. Wiedziałam, że tego nie znosi, jak i również nazywania go w 'moim języku'. W moim języku oznaczało w języku polskim. Lubiłam ten język i gdy chodziłam do liceum, to miałam go jako język obcy.

- Jesteśmy w kuchni - odpowiedział chyba dwie tony ciszej. Poszłam do pomieszczenia, które znajdowało się prawie obok wejścia i znalazłam tam moich chłopaków. Zaraz, czy ja powiedziałam moich? Cholera...

Dobra, to jeszcze raz. Weszłam do pomieszczenia i znalazłam tam 'dorosłego' mężczyznę z uroczym chłopcem zajadali się ciastem czekoladowym.

- Ciasto czekoladowe przed obiadem? - spytałam oburzona wycierając chusteczką buźkę Isco Juniora.

- Oho, przyszła ciotka maruda - odezwał się Franek, a potem odłożył resztki ciasta na blat przy lodówce.

- Nie śpieszysz się czasami na trening? - odpowiedziałam z małym krzywym uśmiechem, a potem wzięłam małego na ręce - Chodź misiu, pójdziemy się przebrać, a potem na spacer. - zanim poszliśmy na górę, podeszłam do Franka i dałam mu buziaka w polik, a potem jego synek. - Pa, pa tatuś - odezwał się Junior i z uśmiechem pokiwał na pożegnanie. Zauważyłam, że Hiszpan był zaskoczony. To chyba dobrze nie?

Weszliśmy schodami do pokoju malucha, po czym go przebrałam i po zabraniu kilku potrzebnych rzeczy, wsadziłam chłopca do wózka. Byliśmy na placu zabaw, zrobiliśmy zakupy, ale w drodze powrotnej miałam wrażenie, że ktoś nam zrobił jakieś zdjęcia...

Po przyjściu do domu przebrałam pieluszkę małemu Isco, bo przygotował małą niespodziankę dla mnie, a potem posadziłam go do kojca z zabawkami, który przetransportowałam do kuchni i zaczęłam przygotowywać kolację. Miałam to szczęście, że Isco Junior był na ogół grzecznym chłopcem, więc nie miałam jakiegoś większego problemu przy opiekowaniu się nim. Postanowiłam zrobić zapiekankę makaronową z mięsem. Lubiłam gotować i sprawiało mi to przyjemność, więc też nie zabrało mi dużo czasu przygotowania dania. Chociaż teraz, to piekarnik musi odwalić resztę roboty, a ja miałam chwilę spokoju. W momencie, gdy układałam wieże z klocków razem z małym Hiszpanem, ktoś zaczął pukać do drzwi. Zostawiłam dziecko w kojcu i poszłam otworzyć. Zerknęłam przez wizjer w drzwiach i się trochę zdziwiłam i przestraszyłam jednocześnie, bo co tu robi Morata i dlaczego nie jest na treningu?

- Otwórz, musimy pogadać - powiedział jeszcze przez zamknięte wejście, a ja się zastanawiałam czy go wpuścić...- Sophie musimy pogadać o nas. - ostatnie słowo wyraźnie zaznaczył, a ja zmiękłam i otworzyłam, jeszcze nie wiedząc, jak bardzo źle robię.
                                                                 ***

Hejka! :) Wiem, wiem, że rozdział słaby, ale ostatnio nie mam czasu na pisanie itd, a chciałam coś wam dodać, bo długo nic nie było. Obiecuje jednak, że kolejny rozdział będzie o wiele lepszy no i będzie się coś działo! :)
ps. wasze komentarze motywują x

2 komentarze:

  1. jakie "rozdział słaby", mogę Cię zabić???
    boże, co kto tam wpadł. Morata, czy Cris? ej no, teraz będzie rozkmina...
    aczkolwiek fajnie ma ta Sophie - trzech gorących facetów... gott!
    czekam na kolejny, dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, co tam znowu wymyślił geniusz Morata :p Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń