3 wrz 2016

Cuatro.

Siedziałam w salonie i budowałam razem z małym Isco wieże z klocków, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Byliśmy we dwoje sami, ponieważ 'duży' Alarcon miał wyjazdowy mecz w Sewilli, który miał odbyć się jutro, a dzisiaj już odbywało się zgrupowanie. Było piątkowe po południe i byłam już po zajęciach, więc mogłam cały swój czas poświęcić młodemu. Pocałowałam go w czółko i wstałam, aby otworzyć drzwi, bo dzwonek nie ustawał. Byłam ciekawa, kto to może być. Wykluczałam mamę Isco, która ma klucze i mój numer telefonu i przy okazji wcześniejszego spotkania oznajmiła mi, że przed przyjazdem wyśle mi wiadomość albo po prostu zadzwoni.
Pewnie listonosz z jakąś przesyłka poleconą albo kurier z czymś, co zamówił Franek.
- No już ide. Pali sie czy co - krzyknęłam podenerwowana, bo owy gość dzwonił jak nienormalny.
- Jeszcze się nie pali - odpowiedział mi znajomy głos, gdy otworzyłam mu.
- Alvaro? Co ty tutaj robisz? Nie jesteś z drużyną w Sewilli? - zaczęłam mu zadawać pytania, bo szczerze byłam zdziwiona, że stoi przede mną.
- W meczu towarzyskim z Belgią, który był kilka dni temu, trochę się poobijałem i trener kazał mi odpoczywać, a że się nudziłem w domu, to postanowiłem do was zajrzeć - odpowiedział na moje pytania z uśmiechem - Mogę wejść? Przyniosłem małe co nieco - dodał, szeroko się uśmiechając.
- Jasne, wejdź - przesunęłam i wpuściłam Hiszpana do środka, a potem poszłam za nim do kuchni, gdzie odstawił torbę z jedzeniem.
- Napijesz się czegoś?- spytałam.
- Może soku - odpowiedział i tak dziwnie na mnie spojrzał jakby, chciał coś powiedzieć, ale się bał. - Albo i nie - dodał po chwili i już zmierzał w moją stronę.

- To wlać...- podszedł do mnie i pocałował mnie tak jak nikt inny. To znaczy, nie myślcie, że nigdy się z facetem nie całowałam, bo całowałam. Jednak ten pocałunek z Moratą był taki inny. Oplotłam jego szyję rękami i przywarłam do niego, pogłębiając nasz pocałunek. Wtedy 'wybuchło' w moim brzuchu stado motyli, te fajerwerki jak to mówią inni. Wiecie, o co chodzi prawda? Swoimi pocałunkami zaczął wędrówkę z ust do szyi i było mi tak dobrze, że nie chciałam tego przerywać. Jednak sms, który dostałam, przerwał naszą idyllę. Odsunęłam od siebie Morate i wyciągając telefon, udałam się do salonu, gdzie siedział wciąż Junior, a wiadomość dostałam od jego ojca.
'Franek: Zapomniałem z domu paszportu. Wejdź do mojej sypialni i wyciągnij go, jak możesz z szuflady, a ja za chwile będę. Śpieszy mi się trochę skarbie'
- To Isco. Zapomniał paszportu, więc usiądź tutaj i zachowuj się normalnie - nakazałam z uśmiechem Moracie i poszłam do pokoju Alarcona.
Kilka minut później Isco wpadł zdyszany do domu i trochę się zdziwił, że jest tutaj Alvaro, ale na szczęście nie miał czasu się kłócić i słuchać tłumaczeń, bo reszta drużyny czekała na niego na lotnisku. Wziął ode mnie paszport, pocałował mnie w usta i pokiwał małemu, a potem zniknął. O ile miałam spokój na chwile z Alarconem i jego pytaniami tak teraz nie dawał mi żyć Morata. Życie mnie nienawidzi, przysięgam.
- Co to miało być? - spytał wielce oburzony Alvaro
- Nic? Pocałował mnie po przyjacielsku i tyle - nie zamierzałam się mu tłumaczyć.
- Przyjaciele się tak nie całują i co najważniejsze nie całują dziewczyn swoich przyjaciół - nie dawał mi spokoju.
- Słucham? Morata, co ty pierdolisz? Jaka dziewczyna? Ty i ja to tylko znajomi.
- Jak to tylko znajomi? Ten pocałunek nic dla ciebie nie znaczył? - Czy on jest upośledzony czy głuchy?
- Masz dziewczynę, która ma na imię Alice i z którą jesteś od pół roku, obudź się człowieku i zacznij myśleć też o niej.
- I która jest teraz we Włoszech - dodał.
- To nie powód, abyś ją zdradzał. - zarzuciłam mu.
- Pocałunek, to nie zdrada. Gdybyśmy poszli do łóżka, wtedy mogłabyś mi zarzucać niewierność.- zaczął wymachiwać tymi łapskami niczym wiatrak, po czym pocałował mnie tak jak wcześniej, zabrał telefon ze stołu i wyszedł obrażony.
Boże, dlaczego mnie tak nienawidzisz?
- Junior, pamiętaj, abyś nigdy nie brał przykładu z wujka Alvaro - szepnęłam do brzdąca i usiadłam obok niego, pomagając mu budować jego dzieło.
                                                                     *
 Nazajutrz wstałam z samego ranka (niemożliwe prawda?), ogarnęłam się i poszłam zrobić małemu śniadanie, który oglądał bajki w salonie.

Nagle dostałam smsa. Od Frania oczywiście.

'Franek: Trzymajcie kciuki dziś podczas meczu :) p.s jutro klub organizuje kolacje dla całej drużyny i ich partnerek. Wybierzesz się ze mną? Nie chce iść sam.'

'Sophie: Ok, pójdę. A kto zajmie się Isco Jr?'

'Franek: Podrzucimy go mamie, a w poniedziałek po treningu go odbiorę, więc będziesz miała dzień wolny ;)'

'Sophie: Zgoda, do jutra i powodzenia :*'

Po śniadaniu ubrałam chłopca i zabrałam na plac zabaw. Bawiliśmy się bardzo dobrze, gdy pojawił się nie kto inny jak Alvarito. Czy on musi mnie prześladować?

- Czego chcesz? -odparłam niemiło. No co? On może się obrażać, a ja nie?

- Chciałem przeprosić Cię za wczoraj. Nie potrzebnie się uniosłem - podrapał się po karku.

- I co myślisz, że zwykłe przepraszam, wystarczy? - odparłam

- Zaprosiłbym cię na kolacje, ale opiekujesz się młodym i wróciła moja dziewczyna z Włoch. - skulony włożył ręce do kieszeni swoich spodni. Wyglądał tak uroczo, że umierałam dosłownie.

- Masz szczęście, że mam dobre serce. - uśmiechnęłam się lekko, a on mnie przytulił. Pachniał nieziemsko. - Ej, skoro twoja baba jest w Madrycie, to czemu tutaj jesteś? - odepchnęłam jego i odwróciłam się obrażona w stronę Juniora, który mi pomachał z uśmiechem, a ja mu odmachałam.

- Nie mogłem wytrzymać z jej marudzeniem, że nie ma w co się ubrać na tą jutrzejszą klubową kolacje i takie tam - przewrócił oczami. Hej, to moja działka przecież!

- Ona idzie z tobą? - Czy on za każdym razem musi psuć mi humor?

- Oczywiście, że tak. W końcu jest moją dziewczyną.

- No co ty nie powiesz - odparłam z grymasem. Zachowuje się jak upośledzona, przysięgam. Wszystko oczywiście przez tego pajaca.

- Muszę lecieć - odpowiedział i pocałował mnie lekko w usta, jakby bał się, że strzele mu w twarz. I powinnam to zrobić, ale, że przy nim nie myślę, to przyciągnęłam go do siebie jak poprzednim razem i wpiłam się w jego usta. Cholera.
Oderwał się ode mnie, pocałował mnie w policzek i poszedł. Idiota, no totalny idiota.

                                                                                *

Uwielbiałam leniwe niedziele, ale niestety ta akurat nie mogła być spokojna. Denerwowałam się tym wyjściem na kolacje, bo w końcu to nie byle jaka kolacja. Mieli być tam wszyscy piłkarze z partnerkami, trenerzy i sztab. Nie chciałam przynieść wstydu Frankowi.

- Musisz przestać ulegać Moracie - prawiła mi od godziny Kelly.

- Nie wiem, czy chce - spojrzałam na nią, a potem zaczęłam malować kolejny paznokieć u dłoni.

- On ma dziewczynę, z którą planuje przyszłość. Nie chce, abyś potem płakała przez tego durnia.

- Kelly, obiecuje, że to skończę (nawet nie wiedziałam co, bo przecież między mną, a tym pajacem tak naprawdę niczego nie było) dzisiaj. - obiecałam przyjaciółce.

                                                                             *

Alarcon przyjechał po mnie równo o godzinie 18. Ubrany był w czarną marynarkę, spodnie tego samego koloru, białą koszulkę i ciemny krawat. Wyglądał nieziemsko. Ja natomiast założyłam prostą i długą czarną sukienkę, szpilki i miałam do tego małą kopertówkę.

Na miejscu byliśmy niespełna półgodziny później. I gdy już myślałam, że nic i nikt mi nie zepsuje humoru, wtem pojawiła się Alice. Cholerna małpa. Przyznaje, że wyglądała ślicznie, a krótka sukienka, która opinała jej ciało, ukazując jej atuty. Nie chce być nie miła, ale nie mogła ubrać worka po ziemniakach? Ja z Francisco siedzieliśmy przy jednym stole z Moratą i jego babą, Lucasem i Macareną oraz z Nacho i Marią. Dziewczyny były mega miłe i już umówiłyśmy się na babskie zakupy w przyszłym tygodniu. Wszystko pięknie i cudownie było do momentu, gdy małpie (Alice) zachciało się do toalety. A, że tylko ja już byłam dzisiejszego wieczora w damskiej toalecie, zostałam oddelegowana do zaprowadzenia owej baby na miejsce. W drodze do pomieszczenia Alice ględziła cały czas, jaki to Alvaro jest cudownym facetem, grzecznym, ułożonym i w końcu nie wytrzymałam. Gdy Włoszka poprawiała swój makijaż w lustrze odezwałam się.

- Alice, muszę cię zmartwić. Twój Alvarito nie jest taki grzeczniutki jak ci się wydaje - spojrzałam na nią ze wzrokiem tak zwanej suki (nie sądziłam, że tak potrafię).

- O czym ty mówisz? - przerwała czynność i spojrzała na mnie.

- Całowałam się z twoim facetem. I to nie jeden raz. - uśmiechnęłam się najlepiej, jak umiałam i wyszłam, trzaskając drzwiami, a następnie udałam się w stronę wyjścia. Nie chciałam być świadkiem darcia się opętanej wariatki na biednego Alvaro, więc wysłałam krótkiego smsa Isco, że źle się poczułam, a następnie złapałam taksówkę i wróciłam do domu.
                                                                         ***
No jestem z kolejnym! ustalałam wcześniej, że rozdziały będą we wtorki i soboty, ale jak wiecie nie zawsze sie wyrabiam :p Spokojnie, rozdziały będą 2x w tygodniu, ale zawsze na początku i koniec tygodnia. Nie wiem w jakich dniach dokładnie, bo to zależy też od czasu, którym dysponuje danego dnia. Rozdziały zazwyczaj wrzucam w nocy, więc nie czekajcie i nie zarywajcie nocek w sobotę, bo spokojnie możecie przeczytać rozdziały w niedzielę.
Zrobiłam z Sophie trochę sukę co? Musiałam :> W kolejnym rozdziale też będzie się działo, więc zapraszam!
buziaki!
p.s wasze komentarze motywują.
ps2. na Ramosie nowość także również zapraszam- https://www.wattpad.com/303618205-diez-pecados-lujuria

3 komentarze:

  1. jak czytałam o tym pocałunku z Alvaro, to aż mi z wrażenia paznokieć pękł XD
    oj tak, Sophie to suka, ale ją kocham XD i ma dobrze, jak nie Morata, to taki Isco...:| też tak chcę!
    oj, współczuję Moracie, ale to jego wina, może przestać myśleć chujem XDD
    czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Akcja nam się rozwija! I to porządnie!! :D
    Sophie sukowata? Jestem na tak! XD
    Morata będzie miał przerąbane, ale w sumie..NALEŻY MU SIĘ.
    Czekam na kolejne rozdziały i zapraszam też do mnie. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, Morata jest zdecydowanie upośledzony :D
    Jest zazdrosny o pocałunek Isco, potem sam twierdzi, że Sophie jest jego dziewczyną, bo Alice jest we Włoszech (!!!!!), ale w sumie pocałunek to nie zdrada i jakby się ze sobą przespali to dopiero by ją zdradził (to on ją w końcu uważa za swoją dziewczynę, czy nie? XD)
    Sophie też jest upośledzona. Dobra, ja rozumiem, że Alvara na nią działa i tak dalej, miłość nie wybiera bla, bla bla... ale do groma, co przekonało ją do tego, żeby tak po prostu wyrzucić Alice w twarz, że Alvaro to ch*j? Tak, on zasłużył sobie, ale Alice niczym nie zawiniła, więc Sophie zachowała się idiotycznie. W ogóle skoro Morata takie akcje odwala mając dziewczynę, to mam nadzieję, że Sophie się nie łudzi, że z nią byłoby inaczej :D
    Ja jestem osobiście TeamIsco xD
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń